czwartek, 16 października 2014

Unum : Ucieczka

Stoi,a ciemne włosy spływają jej falami na ramiona.Niech ktoś jej powie,że robi źle,a przestanie.Puka lekko w drzwi przedziwnego domu.Otwiera jej pulchna kobieta o rudych włosach.Zszokowana zaprasza ją do środka,wołając jednocześnie pozostałych.Wszystko dzieje się zgodnie ze schematem,opracowanym lata temu.Dziesięciu ludzi po kolei aportuje się w kuchni miłej pani.Wszyscy równie zszokowani patrzą się na dziewczynę,a ta kurczy się w sobie.Postępuje niewłaściwie,ale cóż na to poradzić?Tak ją wychowano.
-Czego tu szukasz?
Groźne oko plądruje ją wzrokiem.Jego właściciel przybliża się do przybyłej.Ta spuszcza wzrok i szepczę cicho :
-On chce wojny,której ja do szczęścia nie potrzebuje.
Na twarzy mężczyzny maluję się niedowierzenie.Ktoś taki,jak ona przenigdy by tak nie powiedział.Wskrzykują im do głów okrojone informacje według,których ci źli są najlepsi i działają,aby ulepszyć świat.Rzeczywistość jest inna.
-Skąd mamy wiedzieć,że mówisz prawdę?
Tym razem zapytał ktoś ze szramami,biegnącymi po twarzy.Nie wyglądał tak surowo.Wzbudzał nawet zaufanie,tak potrzebne ciemnowłosej.
-Gdy uciekałam jego sługi pozostawiły mi to na pamiątkę.
Zebrani dopiero teraz zobaczyli krew spływającą po jej przedramieniu.Pani domu i dziwadło o różowych włosach zbliżyły się,chcąc opatrzyć ranę.Gdy już usunęły krew ze skóry im oczom ukazału się koślawe litery ułożone w jeno słowo -ZDRAJCZYNI.Mimo bólu wystawiła rękę ku niedowiarkom.
-Jakie są twoje oczekiwania i co masz w zamian?
Zapytał prosto z mostu ciemnoskóry człowiek.Nie był wybitnym aktorek,ponieważ mimo starań zobaczyła współczucie w jego ciemnych oczach.
Wstała z miejsca.Pozostali uczynili to samo,patrząc na to co też wyprawia małolata.
-Chce ochrony,za którą oddam siebie.Ja,Anastasie Riddle jestem gotowa złożyć Wieczysta Przysięgę.
Zignorowała szmery i wyciągnęła dłoń w kierunku starca stojącego naprzeciwko.
-Che ją złożyć Albusowi Dumbledore'owi.
-To podstęp!
Krzyknął właściciel magicznego oka.Wiedziała,że z nim będzie najwięcej kłopotu.
-Ona ma kłamstwo we krwi!Wychowywała się z nim!
Dumbledore uciszył przyjaciela ruchem dłoni.Młoda Riddle jest tym czego im potrzeba.Wielka moc i trzeźwy umysł.Poznał w swoim życiu miliony ludzi,lecz to dziewczę wywołało u niego największe zaufanie.Zaufanie dyrektora Hogwartu jest jednoznaczne z ugodą na wszelkie warunki.
-Trzeba obrywać zeschnięte liście,aby na ich miejscu wyrosły nowe.Alasotrze bądź taki miły i zostań naszym Gwarantem.
Wspomniany mężczyzna mruknął pod nosem coś o głupstwie i skierował różdżkę na splecione ręce Riddle i Dumbledore'a.
Arystokratka otworzyła usta i nieśmiało powiedziała :
-Albusie Dumbledore,czy przysięgasz chronić mnie,Anastasi Riddle w zamian za bezgraniczne oddanie Zakonowi Feniksa?
-Przysięgam.
Ku dłoniom sunęły właśnie jasne strumienie światła,tworząc gruby więzeł.
-A ty przysięgasz zostać wierną temu tez Zakonowi?
-Przysięgam.
Drugi więzeł złączył z pierwszym.Po chwili znikły wytwarzając światło.Światło to reprezentowało promyk nadziei,rosnący w sercu Anastasi.
 -------------------------------------------------------------------------
Czarny Pan był zły,bardzo zły.Ucieczka Anastasi oznaczała dla niego przegraną.Ta dziewczyna miała przeogromną moc,której nigdy nie pozna,tłumiona przez Zakon.Nie będzie świadoma swojej potęgi.Zostanie otumaniona przez Dumbledore'a i jego świtę!
-Panie?
Czarnoksiężnik polecił ruchem dłoni słudze,aby wszedł.Snape jest jego ostatnią nadzieją.Jako,że dyrektor Hogwartu informuje go o wszystkim,w tym wypadku nie mogło być inaczej.
-Masz jakieś informacje o Anastasi?
Śmierciożerca skinął głową.Voldemort uśmiechnął się chciwie.Jego zaufany szpieg nigdy go nie zawiedzie.
-Nic się nie zmieniło.Dumbledore wyznaczył mnie,abym pomógł jej okiełznać moce,o których już wiedzą.Dziewczyna nadal nie robi większych postępów,choć wydaje się,że sam Dumbledore też ją szkoli.
Radość wyparowała tak samo jak się pojawiła.Gwałtownie i niespodziewanie.Zamiast niej pojawił się gniew na starca i samą Riddle.Przez całe życie miała to czego chciała,była rozpieszczana,traktowana jak księżniczka.Jak może odwdzięczać się zdradą?Gdy pomyślał o zdradzie do głowy przyszedł mu pomysł.
-Pamiętasz człowieka,który okaleczył moją córkę?
-Mam go ukarać?
Zapytał profesor eliksirów,na co Voldemort pokiwał głowa z szyderczym uśmieszkiem.Podobała mu się zawziętość tego Śmierciożercy.
-Nie.Przyślij go do mnie.Czeka na niego specjalne wyróżnienie.
    -------------------------------------------------------------------------                                                  
Powinnam coś napisać,prawda?Nie będę pisać o mnie i wspaniałości rozdziału,gdyż ja i sam rozdział jesteśmy nijacy.Wiem,że mam problem z interpunkcją i nie zawsze wiem,gdzie postawić przecinek.Wiem,że czasem powtarzam do znużenia te same zdania.Wiem,że wszystko jest do dupy.Ten blog ma na celu między innymi właśnie nauczenie mnie poprawnej pisowni i rozwinięciu mojego słownictwa.Pozostaje tylko napisać jedno....mam nadzieję,że będziecie czytać moje wypociny i chyba tyle.
~Qxx

Prologus

Błysk w oku.

Matka przytula swoją córkę.

Ruch dłoni.

Matka leży w ciemnej trumnie.

Powiew włosów.

Ojciec zamyka drzwi.

Krok w tył.

Łzy dziewczyny.

Krok w przód.

Grupka dzieci z różdżkami.

Bieg ku wyjściu.

Dwójka ludzi na starej fotografi.

Powrót do początku.

Wściekłość ojca.

Początek wojny.

Ucieczka córki.


Zaczarowani